9/27/2010

Nowe znajomosci :)

Tym razem, pomijajac piatek, weekend byl koncertowy. :)

Piatek spotkanie z ogromna grupa polakow -mialy byc 2dziewczyny, wyszlo wiecej :p Bar a pozniej zgrzewa piwa i picie w publicznym miejscu. I like it!:D Zakazany owoc smakuje najlepiej (dzieki temu alkohol znudzi mi sie nieco pozniej czyt. studia)
Oczywiscie reszte (10piw) trzymam przykryta ciuchami. W szufladzie. :D

Sobota - JAZZ Festival. Zabrala mnie na niego Paula. Nie znajac nikogo mialysmy grupe 30osobowa. Paula napisala do 3 couchsurferow - wszyscy odpisali i stawili sie na miejscu wraz ze swoimi znajomymi. Kazdy byl inny i to w tym wszystkim bylo najpiekniejsze :)

Spedzilysmy milo czas jedzac zakupione przeze mnie winogrona i truskawki (ktore zrobili furrore:D) i sluchajac wspanialej muzyki jazzowej. Mimo tego, ze nie przepadam za jazzem, na zywo muzyka brzmiala cudownie. Ludzie tanczyli, spiewali, klimat niesamowity. I to mi sie tu podoba - ludzie w wieku dajmy na to 70lat tancza i bawia sie lepiej niz mlodziez :)
Nie bylabym soba, gdybym nie zrobila czegos glupiego, wiec udalo mi sie wyladowac na scenie! :D
A gdy z niej zeszlam (razem z Paula) podeszla do nas kobitka i powiedziala, ze bylysmy niesamowite. haha, fajnie:D
Do tego zlapalam choinkowe korale i lapke do drapania sie po plecach :p Szal cial!:D

Wieczor zakonczylysmy chodzac po Chinatown w poszukiwaniu taniego.dobrego miejsca do zjedzenia i znalazlysmy. 5.75$ i obiad jak tralala. Przysiegam -nie pamietam kiedy ostatnio bylam tak zapchana. Nie wiem czy czegos tam dosypali, ale czulam sie jakbym byla po brzegi wypchana. tzn po boczki. :p


A niedziela przyniosla ze soba cudowny koncert Boston Pops. Sluchajac na zywo soundtrackow ze Star Wars czy Harry'ego Pottera w oryginalnym wykonaniu - bezcenne. Czulam ciarki na calym ciele. Byli Niesamowici!!!!
Mam nadzieje, ze uda mi sie jeszcze ich uslyszec:)

Po koncercie wybralam sie z Polkami do Quincy Market na Starbucksowa kawe. Bylo zimno (pierwszy zimny dzien od...hmmm..od dawna) wiec oczywistym bylo kupienie cieplego napoju. Ku mojego rozczarowaniu dostalam mrozona kawe. Doslownie zakup dnia. (ale skonsumowalam ja do ostatniej kropli, gdyz zabierala sladowe ilosci czekolady:D)

Mimo wchlaniania gripexa i fervexa, weekend zaliczam do udanych. :)

9/22/2010

Espresso Cannoli

Odkad jestem w Bostonie nie mialam jeszcze okazji kupic cannoli w najslynniejszej ciastkarni.
Znajduje sie ona zaledwie kilkadziesiat metrow od mojego mieszkania i przechodze obok niej niemalze codziennie, patrzac na ogromne kolejki ludzi czekajacych, aby kupic lakocie. Jak latwo sie domyslic w wiekszosci, a raczej w glownej mierze, sa to turysci.
Zawsze patrzylam na nich z podziwem i pozalowaniem - ze chce im sie czekac tyle po zwykle ciastko, kawe, lody.
Ale dzis tak sobie pomyslalam - skoro wszystkim to smakuje, to moze faktycznie maja dobre wypieki?
Patrzac na to cannoli w ustach mialam smak tego, ktore jadlam w NYC -byl to moj pierwszy zakup w tym miescie. Juz wiecej z pewnoscia bym go nie kupila. Dobre, ale na 1 kes. Strasznie czuc bylo smak sera i po kilku kesach zamulalo.
Przelamalam sie i kupilam. Wybralam Espresso Cannoli -zostaly 2ostatnie (wiec musialo byc dobre) Pani ladnie zapakowala, poprosila o 2.60$, a ja czym predzej wrocilam do mieszkania, zeby je skonsumowac.
Wrazenia?
Wroce tam, zeby skosztowac wiecej ich wypiekow. I gdybym miala stac w tej dluuugiej kolejce, z pewnoscia bym poczekala, by dostac chocby jedno cannoli. :)

Wszystkim odwiedzajacym Boston polecam Mike's Pastry na Hanover ST.

9/21/2010

Codziennosc.

Na tym blogu bylo juz wszystko, tylko nie opis mojej PRACY.
A wiec zaczynam o 7. Hostka idzie do pracy, ja zostaje z Malym. Jem sniadanie, bawie sie z Malym -a raczej sam sie bawi ze soba:p, klade go spac miedzy 8 a 9 (zalezy czy jest spiacy) i w tym czasie biore prysznic. jednym slowem wszystko ogarniam.
Maly wstaje, zabieram go na spacer. 12 lunch, gry i zabawy, i kolejna drzemka miedzy 1 a 2. Wstaje, troche sie pobawi i o 4 przychodzi matka. Wlasciwie to nigdy nie jest na czas, ale juz mniejsza z tym.
A co robie gdy Maly spi? Wszystko :p A przede wszystkim siedze na kompie, bo wtedy mozna kogokolwiek z PL zlapac :p
Czasem gotuje obiad - w zasadzie codziennie, ale dla siebie. Posprzatac, ogarne, pobuszuje w szafkach w ktorych slodkiego niestety brak, wypije kawe z expressu (nawet dobra, Starbucksowa:D) no i tak mi mija dzien. Nudno, nie?
Zawsze staram sie go jakos urozmaicic, maszeruje z wozkiem po miescie i za kazdym razem odkrywam coraz to nowe uliczki:)


Boston jest niesamowicie starym miastem (w porownaniu do innych Amerykanskich miast) Baaardzo przypomina mi europejskie miasteczka -wylaczajac wiezowce:D
Kazda dzielnica jest inna, na swoj sposob oryginalna. Moja -wloska- juz mi sie znudzila. Ale za to polubilam Chinatown, gdzie chodze na zakupy do chinskiego supermarketu -w ktorym nawiasem mowiac - SMIERDZI:D ale maja dobre slodkosci, ktore sa bardzo tanie. :)
Ciekawe wrazenie sprawia Boston Common Park, ktory usytuowany jest niemalze w samym srodku Bostonu. Piekne jeziorko, mnostwo alejek, plac zabaw, zielen i widok na wiezowce. Lubie tam spedzac czas tak samo jak na Long Wharf -port. Jedynym minusem tego miejsca jest fakt, iz pizdzi tam wiatrem i jest zimno :D Ale za to przepieknie :)


Podsumowujac - moj grafik jest nudny, ale lubie go. Juz widze jak bede narzekac, gdy mojej Hostce zmienia sie godziny pracy i bede zostawac z Malym na noc.... Great!
(No dobra, juz zauwazam nieliczne plusy tej zmiany:D haha)


A tak na marginesie -zabralam ze soba 16kg calego bagazu. Jutro rodzice wysylaja mi paczke z Polski i cieplymi ciuchami, bo poki co mam jedynie koszulki na szelkach, spodenki i sandaly. Fajnie, nie? :D
A paczka kosztuje tyle, co tutaj jeden cienki sweterek. Podziekuje. :D

9/20/2010

Amerykanski football

Weekend byl naprawde udany :)
Piatek - spotkanie z panna Maria i Paulina przynioslo wiele radochy. Nie wiem czy to za sprawa pierwszego spotkania w polskim gronie czy przez przywieziona przez ww Marie polska wodke. Soplice. :p Po miesiacu abstynencji nawet wodka mi smakowala :D
Calego uroku dodalo nam picie jej w miejscu publicznym z przeplatajacymi sie pomiedzy nogami szczurami (tak - szczurami!) i "emergency pee" na placu zabaw.
Te noc Marysia spedzila u mnie, a fakt, ze Maly wyl przez pol nocy i rano postawil na nogi wszystkich domownikow - pomijam.
Niemalze do wszystkiego mozna przywyknac, ale nie do rozwrzeszczanego dzieciaka o 5nad ranem.

Sobota minela baaardzo pozytywnie. Poznalam wreszcie ojca dziecka - swoja droga swietny koles. Od samego przywitania zaczelismy zartowac - nie wiem czy on potrafi normalnie rozmawiac, bo w kazdym jego zdaniu byl jakis podtekst, zart. Polubilam go - mimo tego, ze przeprowadza badania na myszach :D Takze juz nie moge sie doczekac jak pojade do St Louis :)
Spedzilam z rodzinka popoludnie, poznalam kuzyna hosta (swoja droga madry koles,bo zaczyna studia na Harvardzie)
no a wieczorem...A wieczorem udalam sie na mecz!
Mialam bilety za free wiec zabralam dziewczyny i pojechalysmy.
Szczerze powiedziawszy to czulam sie jakbym byla w filmie. GOromny stadion, swiatla, kamery, komentator i mnostwooo ludzi.
Nie wierzylam, ze tam jestem. Wrazenia - Niesamowite!!


Po jakims czasie skapowalam ocb w amerykanskim footballu, ale i tak do konca nie rozumialysmy, takze jak ludzie bili brawo, to my tez. Podazalysmy za tlumem :p Ale swoja droga zajebiscie to wyglada, jak jeden na drugiego skacze. Inni byli wciagnieci w gre, a my nie moglysmy sie powstrzymac ze smiechu, jak widzialysmy jak zawodnicy klada sie na siebie. :D







Ilosc zawodnikow byla powalajaca!!
Swoja droga ci z Harvardu sa naprawde niezli. Pokonali przeciwnikow nie dajac im najmniejszych szans na zwyciestwo. Nie dosc ze madrzy, to i silni (nie zawsze to idzie w parze:p)



Nie zabraklo tez dziewczyn pokazujacych d*.



I swietnej orkiestry -- byli niesamowici! Nie byli powazni - grali swietne kawalki, a na murawie (i podczas meczu) tanczyli i sie wyglupiali. Gra w takiej orkiestrze musi sprawiac wiele radosci :)



Po zakonczonym meczu wrocilam do domu, ale na szczescie nie do swojego! To byla moja pierwsza noc spedzona poza mieszkaniem. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie to cudowne uczucie obudzic sie nie slyszac zadnych wrzaskow, placzu itd.. Rewelacja!!
Rano razem z Aurelie wybralysmy sie na przejazdzke rowerowa. Nie wiem czy Wam wspominalam, ale jazda na rowerze w Bostonie jest tragiczna. Nie cierpie tego miasta za to, ze nie ma sciezek rowerowych. (Elu,moze te kaski i caly sprzet do jazdy jest smieszny, ale uwierz, ze ubralabym na siebie nawet pancerz, bo tutaj zero tolerancji dla rowerzystow.)
A wiec mialam okazje pojezdzic po normalnych drogach, w lesie a nie miedzy budynkami. Tak naprawde dopiero dzis moglam poczuc jak zyja amerykanie. Zobaczyc te ogroomne domy, samochody stojace przed nimi, ladne ogrodki..
Niestety mieszkanie w centrum miasta ma swoje wady i zalety. Narzekac nie bede, ale chcialabym kiedys pomieszkac w takim amerykanskim domku z wywieszona flaga i ladnie skoszonym trawnikiem :D


Weekend zaliczam do baardzo pozytywnych. Pierwszy miesiac byl chcac nie chcac ciezki. Przetrwalam.
I czuje, ze z kazdym dniem coraz bardziej przynaleze do tego miejsca. Wciagam sie :D

9/17/2010

poprzewracalo mi sie w glowie.

Tak jak w tytule - nie wiem co mi sie dzis stalo w glowe. W sumie od wczoraj mnie taki pierdolec dopadl :p Za oknem - szaro, troche pada, rewelacji nie uraczy. Ae ludzie mimo pogody wciaz sie usmiechaja i zagaduja. Lubie to :)
W Polsce w taka pogode lepiej z domu nie wychodzic, bo grozi to gwaltownym pogorszeniem humoru, a tutaj az chce sie wychodzic na zewnatrz, bo ma sie ta pewnosc, ze spotka sie kogos przyjaznego :)

No ale wracajac do mojego pierdolca - nie wiem skad przyszedl, ale w zasadzie moze ze mna zostac :p
Dzis piatek i zamiast robic wszystko, zeby nic nie robic i miec dluzszy weekend, ja dzis robilam wszystko.
Ugotowalam, upieklam ciasto -w sumie to zajebiste mi wyszlo. Nie spodziewalam sie, bo z tych hamerykanskich produktow ciezko cokolwiek zrobic. Dzis - wszystko mi wyszlo, dlatego dziwie sie podwojnie. Przynajmniej przez chwile moglam sie poczuc jak w domu :)
Zjadlam, posprzatalam calutenka kuchnie, lazienke i ogolnie cale mieszkanie. Zrobilam male pranie, zakupy. Nakramilam Malego, pobawilam sie z nim i uspilam 2 razy. Mialam tez okazje zagladnac do biblioteki z Malym, gdzie dowiedzialam sie (juz nie pierwszy raz to uslyszalam), ze jestem podobna do jakiejs aktorki. Za cholere nie wiem o jaka aktorke tym ludziom chodzi, ale milo jest uslyszec taki kopmlement od obcych ludzi, bedac ubranym i wygladajac jak "zza krzaka" :D
Takze przez chwile poczulam sie dzis jak kura domowa, z ta roznica, ze bylam niesamowicie szczesliwa, ze moge cos zrobic dla siebie, ale i dla innych.
Hostka byla tak zdumiona jak wrocila z pracy, ze postanowila mi wiecej zaplacic w tym tygodniu. Fajnie jest dostawac kase za cos, co zrobilo sie z wlasnej, nieprzymuszonej woli i w dodatku mialo sie z tego pozytek. jak sie okazalo podwojny. :)

Dzis przyjezdza ojciec Malego, zostaje na weekend, a ja sie wybieram na spotkanie z Polkami. Zaczynamy weekend.
Jesli wszystko wypali, to bedzie to mily weekend. :)

9/13/2010

(:

Chocby nie wiem co, zostaje tu. amenT.


Monday. Again.

I znow ten nieszczesny poniedzialek. Wiec postanowilam powspominac weekend.

Sobota: Miala byc impreza, wiec byla-mimo tego,ze nie mam lat. Wpuscili mnie do dwoch klubow! No i co? Jak sie chce, to mozna.
Oczywiscie ide o zaklad, ze normalnie by mnie nie wpuscili, ale pokazalam im paszport starszej kolezanki (ma 27lat:p), takze nie bylo zadnych problemow. Na zdjecie w ogole nie patrzyli :)
A o samej imprezie powiem niewiele, bo rewelacji nie bylo. Nie lubie klubow, wiec srednio mi sie podobalo. Tutaj chodzenie do klubu polega na tym, ze ubierasz sie jak najbardziej wyzywajaco, prowokujesz, a faceci czekaja, wypatruja i zarzucaja wedke.
Sprowadza sie to do znajomosci 'na jeden raz'.
Calkowicie nie moj styl, wiec wypilam "piwo" i poszlam do domu -nie wiem jak to zrobilam, ale moja nawigacja jest niesmowita. Bez problemu trafilam do mieszkania, kompletnie nie wiedzac, gdzie sie znajduje. Hah :p (nawet nie zabladzilam:p)
Ale ciesze sie, ze mialam okazje wyjsc wieczorem i spotkac jakichkolwiek ludzi.

Niedziele spedzilam z au pairkami. Mialysmy spotkanie w Aquarium. Ciesze sie, ze LCC wybrala akurat to miejsce, bo przynajmniej mialam okazje je wreszcie zobaczyc (mieszkam 10minut spacerkiem od Aquarium:p) i to po promocyjnej cenie, takze rewelacja!
Wrazenia? Pozytywne. Podobalo mi sie bardzo. Moglam na zywo zobaczyc pingwiny, morsy, ryby male i wieksze, kolorowe i czarne. Niektore wygladaly niesamowicie smiesznie, a niektore byly przepiekne. Przyzdobione w iddianskie pioropusze albo inne smieszne dodatki :p Dotykalam gwiazd, krabow i innych dziwnych stworzen. Stanelam oko w oko z rekinami i ogromnymi zolwiami morskimi; widzialam tez zlota rybke, ale i tak bardziej urzekla mnie czarna :) Jednym slowem bylo ciekawie :)





Po zakonczonym zwiedzaniu poszlam z au pairkami cos zjesc do Quincy Market. Zamowilam ostry makraon z chickenem i innymi piedrulami. Sprzedawca byl mily i nawet zaczal pogawedke: "spicy food - spicy girl", haha :D
Pozniej udalismy sie na zwiedzanie okolicy tzn. oni zwiedzali, mi juz sie to znudzilo :p Odwiedzilismy kilka sklepow, gdzie kazdy cos kupil, tylko nie ja - nie cierpie zakupow, wiec musze miec ogromne checi, zeby isc na shopping.




A poza tym moja hostka nie zaplacila mi za poprzedni tydzien, wiec bede musiala sie jej upomniec (a tak bardzo nie chcialam tego robic)



A z takich nowosci, to na listopad mam zabookowany bilet do St Louis, MO. Lece z malym do jego ojca. Rewelacja..

9/11/2010

(nie)pelnoletnosc

Zapytalam dzis Hostke, czy gdy nie pracuje (weekendy) mam curfew. I czy moglaby mi ja przedluzyc o godzine. To ona odpowiedziala mi ze nie, bo tu jest nebezpiecznie, ze sie martwi i takie duperele. Powiedzialam jej, ze w PL zwyklam wracac pozniej niz o 12, bo tam nie mialam czegos takiego jak godzina policyjna. To ona na to, ze chce pogadac z moimi rodzicami. Szkoda, ze rodzice nie potrafia rozmawiac po ang, bo moze calkowicie zlikwidowalaby mi curfew. :p
Ale ostatecznie pogadala ze swoim mezem i juz nie bede musiala wracac do domu o 11 (na dobra sprawe o tej godzinie musze opuscic znajomych,zeby byc na czas)
Jednym slowem posiadanie tego typu zakazow/nakazow jest cholernie meczace. Czuje sie ograniczona. Nie cierpie, gdy ktos ma nade mna wladze tylko dlatego, ze jest starszy i w jego chorym przekonaniu moze prowadzic nade mna nadzor.
Takze to jest ogromny minus bycia au pairka. Wiem, ze wiele dziewczyn ma lajtowych host rodzicow, ktorzy pozwalaja na wszystko. Niestety mi sie trafila bardzo zapobiegawcza pani farmaceutka. No coz, jakos to moze przeboleje.

A co poza tym?
Bylam dzis na przejazdzce rowerowej i musze powiedziec, ze bylo swietnie! Odkrylam nowe miejsca z pieknymi widokami. A Boston tetni dzis zyciem. Mnostwo koncertow, imprez, ludzi. To jest cos niesamowitego!
Zlot motocyklistwo, koncerty rockowe, pikniki, wystawy sztuki,...jednym slowem wszystko.
Takze nie mam zamiaru tracic dnia na siedzenie w domu, wychodze spotkac sie z au pairka z Czech, z ktora wieczorem udaje sie do pubu. Mam nadzieje, ze w tym przypadku moja amerykanska niepelnoletnosc jakos uda sie zatuszowac i zbalamucic Valetow, zeby mnie wpuscili do srodka :D

9/10/2010

Nareszcie weekend!

Zjawisko bialych -pomieszanych z niebieskimi- koszul, krawatow we wszelakie wzorki i eleganckich spodni jest tu nagminne. Az czasem mi glupio, ze chodze w trampkach i krotkich spodenkach :D
No ale idzie jesien. Cieplych dni w Bostonie juz chyba nie uracze.
A wczoraj juz chyba ostatni raz slyszalam moich muzykow (bylo cholernie zimno!) ale warto bylo posiedziec i posluchac. Juz sie zgadalam z nimi na jakies wspolne wyjscie. Milo :)
Ponadto zakupilam dzis na straganie 3kg bananow za 1.5$ i pudelko truskawek za 0.99$ i zrobilam sobie ryz z sosem truskawkowym, bananami i nektarynka. Nareszcie zjadlam cos normalnego :p Bo odkad tu jestem to ciezko o cokolwiek do jedzenia. Hostka je tyle co nic, tak wiec i lodowka pusta, a ja stalam sie maniakiem jesli chodzi o jedzenie wszelakiego rodzaju platkow i batonikow muesli, nie zapominajac o innych ciasteczkach, lodach, i kawie.:D Juz wole jesc slodycze anizeli fast foody!


Nudzi mi sie tu. Wciaz nie moge uwierzyc, ze jestem w Stanach juz prawie miesiac! Ale to szybko zlecialo!
Jutro mam zamiar sprobowac wejsc do jakiegos pubu na podrobce paszportu albo na czyjs inny paszport. A wybieram sie tam z Czeszka, ktora jest tu juz 1.5 roku i wydaje sie byc wzglednie normalna :)
W niedziele au pair meeting (znowu!) Tym razem bede miala okazje zobaczyc wreszcie Aquarium, ktore podobno jest calkiem niezle, a obok ktorego przechodze niemalze codziennie :p


A tak btw nie wiem czy wspominalam, ze Amerykance sa paskudni?
Tak wiec musze troche temu zaprzeczyc - po miesiacu pobytu zaczelam zauwazac calkiem wzglednych kolesi. Oczywiscie jest ich mniejsza mniejszosc, ale przynajmniej jest na czym oko zawiesic -od czasu do czasu :D
Takze Dziewczeta, jesli jedziecie do Ameryki zeby poznac przyszlego meza, to zycze powodzenia. Moze Wam sie uda, bo z moim wybrednym gustem nie mam na co liczyc. :D (ale nie mowie, ze mi z tym zle!)

9/07/2010

"my angel...stan by me.. beautiful girl"

Nie wiem nawet kiedy ten wrzesien sie zaczal. Tutaj czas uplywa tak odmiennie.
Wbijam sie powoli w to zycie, wciaz chodze na spacery -tym razem cale dnie przesiaduje na Long Wharf. Piekne miejsce, ale to nie jest powod dla ktorego tam chodze :p

Wczoraj znow bylam na Harvard Square z Aurelie. Poznalam (dzieki Gosi) dwoch polakow, ktorzy rowniez sa au pairami -jeden obecnie przebywa tu nielegalnie - zakonczyl program i pracuje dla rodziny; opiekuje sie dzieciakami i legalnie pracuje w ich firmie.
Takze jak widac Polaka wszedzie mozna poznac. Tak btw w niedziele spotkalam pierwszych polakow w Bostonie! I spedzilam z nimi 2godziny, na koniec dostajac zaproszenie do NY :)
Powracajac do Hrvrd Sq- dzieki temu, ze poznalam tych polakow, mialam okazje po raz pierwszy napic sie normalnego piwa!!
Co prawda pilam go z butelki po wodzie mineralnej, ale to byl jedyny sposob, zeby skonsumowac piwo w miejscu publicznym. Smak tego heinekena zapamietam chyba do konca pobytu w USA :D
Po skonsumowaniu piwa udalysmy sie do naszego klubu - tym razem nie bylo wielu ludzi i alleluja. Przynajmniej moglysmy sobie usiasc i....zaspiewac piosenke!! Tak wiec po zapoznaniu sie z tutejszymi (i innymi au pairkami) zaspiewalismy razem kilka piosenek. :)
tego wieczoru za zadanie mialysmy wypic piwo, zaspiewac piosenke i poznac hamerykancow - wszystkie 3 punkty z listy zaliczone :)
To byl mily wieczor.

A dzis?

Hmmm... Cierpie wewnetrznie. Nie jest to bol typu "homesick". To jest cos... nie potrafie tego opisac.
Lepiej pojde do DD i zakupie mix kawowy. Usiade na jednej z lawek przed ulica North i bede siedziec dopoty dopoki nie wysiedze. Jaja.







btw moi muzycy byli dzis na Quincy Market!! I specjalnie dla mnie zagrali 2 piosenki. Najbardziej podoba mi sie ta piosenka w ich wykonaniu:http://www.youtube.com/watch?v=SvlM67QT-4E (oczywiscie oryginal przy nich to pikus)
Zaspiewali dzis przepiekny mix piosenek - nagralam i slucham non stop. Powiem tak: ci kolesie naprawde zmuszaja moje wargi do samowolnego usmiechu :)

Ide.




8.08pm
Edit:
dzis po raz pierwszy zaczepil mnie na ulicy starszy koles (elegancka koszula itd) i zaczal gadac, oczywiscie nazmyslalam wszystko (wiedzialam,ze jemu nie powinnam powiedziec ani grama prawdy:p) no i moge smialo powiedziec, ze dostalam pierwsza matrymonialna propozycje. A konkretnie domyslcie sie czego chcial.
Bylam w szoku. Ucieklam od niego szybciej niz powiedzialam "Hi" :P
btw dzis nawet sie do nikogo nie usmiechalam na ulicy, a moj ubior pod zadnym pozorem nie byl wyzywajacy. Ja to zawsze mam "szczescie"...

9/03/2010

Banan :D

Prosze, niech to sie jeszcze powtorzy!!
Chyba umre ze szczescia! :))))))




A tak poza tym, to byl bardzo mily piatek. Poranny spacer przyniosl mnostwo usmiechu, a to za sprawa przypadkowo spotkanych ludzi, ktorzy rozdawali usmiech i zagadywali. Najbardziej podobalo mi sie haselko kolesia na straganie (co tydzien mamy stragany z owocami i warzywami) A wiec koles zobaczywszy malego: "bjutiful bejbi" - a ja do malego (po ang oczywiscie) "wiem,ze bjutiful, ale ty nie jestes moje bejbi" Najlepsza byla reakcja innego kolesia, ktory to uslyszal :D Obydwoje mielismy z tego szydere:p

Mialam dzis okazje zobaczyc na zywo Massachusetts General Hospital. Poszlam tam, aby spotkac sie z hostka, ale ona nie miala tel, a ja nie moglam sie z nia skotaktowac, tak wiec tylko postalismy tam i poszlismy. Powiem Wam, ze miejsce jest naprawde mega. Fajnie patrzec na ludzi, ktorzy na pierwszy rzut oka wygladaja jak osilki, a w gruncie rzeczy sa profesjonalnymi lekarzami pracujacymi w najbardziej prestizowym szpitalu w Bostonie.


Musze sie pochwalic, bo mialam dzis pyszny obiad - zupa warzywna i nalesniki z sosem jablkowym, dzemem truskawkowym i bananami. Istny raj! (dodam tylko, ze kupilam dzis banany za 1.5 dolara. Duzo? Nie sadze. Chcialam 2 banany. Koles mi dal 3kg...:D haha:D)

Tak wiec zasiadam do ogladania wypozyczonych uprzednio filmow w lokalnej bibliotece (mam swoja karte -szpan!), biore banany pod reke i ogladam z bananem na ustach.
Po ostatnim spacerze (w deszczu) ten banan sam sie zaklada na buzke.


Ja chce jeszcze raaaaz!!!!!! :)))))





(czyzby tydzien "odpoczynku" od Bostonu za darmoszke?;>)

"TallHeights" :)

Jesli jestes osoba, ktora nie lubi monotonii - nie zgadzaj sie na 1 male dziecko!!
Od poczatku tygodnia bylam sama z malym i powiem Wam, ze niesamowicie sie meczylam. Znudzila mi sie ta robota szybciej niz myslalam (juz w ciagu pierwszej godziny) i szczerze powiedziawszy nie wyobrazam sobie, ze spedze z tu caly rok.
Gdyby nie to, to wszystko zaczeloby sie idealnie ukladac. Hostka juz wydaje sie byc lepsza niz byla na poczatku, zaczynam poznawac znajomych i od czasu do czasu wychodze. Nie wspominalam tu o mojej wizycie na Harvard Square. Wrazenia oczywiscie baaaardzo pozytywne!! Pojechalam tam z Aurelie. Wiedzialysmy do jakiego klubu idziemy, ale przez pol godziny krazylysmy po ulicy na ktorej sie znajdowal, az w koncu zupelnie przypadkiem rzucil sie nam w oczy ogroomny napis (a nawet trzy). Nie wiem jakim prawem to przeoczylysmy, no ale... Znalazlysmy nasz klub :)
Wstep 5$, sprawdzenie ID i wchodzimy :)
Ledwo weszlysmy, a od razu ujrzalysmy au pairke z niemiec,ktora byla z nami w klasie na szkoleniu. Boston jest ogromny - jakim prawem sie tam spotkalysmy? Nie wiem:D
Harvard Square przepelniony byl mlodymi ludzmi, studentami. Nie sadzilam,ze w miejscu do ktorego pojdziemy, nie bedzie nawet miejsca zeby sie obrocic. Tak wlasnie bylo! Mnostwooooo ludzi, glosna muzyka, piwo i.. karaoke!! :D Chcialysmy zaspiewac, ale nie wiedzialysmy jaka piosenke wybrac (repertuar zapisany byl w ksiazce porownywalnej do naszej ksiazki telefonicznej:D) Stchorzylysmy troche, ale obiecalysmy sobie, ze w nastepny poniedzialek zaspiewamy :) Tak wiec z niecierpliwoscia wyczekuje poniedzialku:)

Przez caly tydzien gorace slonce - jutro ma nadciagnac huragan. Great. To bedzie moj pierwszy huragan w zyciu!:p

Tak wiec korzystajac z ostatniego cieplego wieczoru poszlam dzis na spacer. (ale mi nowosc:p)
Poszczescilo mi sie niesamowicie, bo trafilam na noc mini koncertow mini zespolow:p Jak zobaczylam pewnych dwoch kolesi, od razu mi sie humor poprawil!
Poszlam zakupic frappuccino do starbucksa (bylo mega pyszne!) i czekalam az beznadziejny zespol skonczy grac, zeby moi panowcie mogli sie rozlozyc.
Agdy zaczeli grac, az mi swieczki w ocach stanely. Uwielbiam ich (sluchalam ich dzis 3raz!!:D) I stwierdzilam,ze sie szarpne i moje ostatnie pieniadze wydam na zakup ich plyty.
Po zakonczonym wystepie chcialam posluchac kolejnych gosci,ale nie byli juz tacy dobrzy jak moi ulubiency. Tak sobie siedzialam i do glowy wpadl mi pewnien pomysl. "Mam ich plyte, ale co mi z tej plyty jak nie mam ich podpisow?"
Nie wiem czemu,ale wahalam sie niemilosiernie. No i glupia bylam, bo spakowali sie i sobie poszli. Nie chcialo mi sie dluzej siedziec i z wyrzutami poszlam stamtad. Ledwo odeszlam,a zobaczylam moich ulubiencow! Podeszlam, poznalam sie z nimi, pogadalam, posmialam i dostalam podpisy ze specjalna decykacja. Obiecali tez wyslac maila z informacja o astepnym wystepie.
Do domu wracalam usmiechajac sie od ucha do ucha.
Jesli chcesz cos zrobic - nie zwlekaj, Zrob to :)
W koncu RAZ sie zyje na tym swiecie :) (nie, nie wierze w powtorny powrot w postaci jakiegos psa czy koguta:p)

Tak wiec w jakis sposob pokonalam mego dzisiejszego homesicka.
Zalaczam plyte i ide spac, z nadzieja, ze piatek zleci szybko, bo chce wreszcie poznac kogos nowego :)



btw moja LCC jest naprawde swietna :)
I zbieram kase na college. :)