9/13/2010

Monday. Again.

I znow ten nieszczesny poniedzialek. Wiec postanowilam powspominac weekend.

Sobota: Miala byc impreza, wiec byla-mimo tego,ze nie mam lat. Wpuscili mnie do dwoch klubow! No i co? Jak sie chce, to mozna.
Oczywiscie ide o zaklad, ze normalnie by mnie nie wpuscili, ale pokazalam im paszport starszej kolezanki (ma 27lat:p), takze nie bylo zadnych problemow. Na zdjecie w ogole nie patrzyli :)
A o samej imprezie powiem niewiele, bo rewelacji nie bylo. Nie lubie klubow, wiec srednio mi sie podobalo. Tutaj chodzenie do klubu polega na tym, ze ubierasz sie jak najbardziej wyzywajaco, prowokujesz, a faceci czekaja, wypatruja i zarzucaja wedke.
Sprowadza sie to do znajomosci 'na jeden raz'.
Calkowicie nie moj styl, wiec wypilam "piwo" i poszlam do domu -nie wiem jak to zrobilam, ale moja nawigacja jest niesmowita. Bez problemu trafilam do mieszkania, kompletnie nie wiedzac, gdzie sie znajduje. Hah :p (nawet nie zabladzilam:p)
Ale ciesze sie, ze mialam okazje wyjsc wieczorem i spotkac jakichkolwiek ludzi.

Niedziele spedzilam z au pairkami. Mialysmy spotkanie w Aquarium. Ciesze sie, ze LCC wybrala akurat to miejsce, bo przynajmniej mialam okazje je wreszcie zobaczyc (mieszkam 10minut spacerkiem od Aquarium:p) i to po promocyjnej cenie, takze rewelacja!
Wrazenia? Pozytywne. Podobalo mi sie bardzo. Moglam na zywo zobaczyc pingwiny, morsy, ryby male i wieksze, kolorowe i czarne. Niektore wygladaly niesamowicie smiesznie, a niektore byly przepiekne. Przyzdobione w iddianskie pioropusze albo inne smieszne dodatki :p Dotykalam gwiazd, krabow i innych dziwnych stworzen. Stanelam oko w oko z rekinami i ogromnymi zolwiami morskimi; widzialam tez zlota rybke, ale i tak bardziej urzekla mnie czarna :) Jednym slowem bylo ciekawie :)





Po zakonczonym zwiedzaniu poszlam z au pairkami cos zjesc do Quincy Market. Zamowilam ostry makraon z chickenem i innymi piedrulami. Sprzedawca byl mily i nawet zaczal pogawedke: "spicy food - spicy girl", haha :D
Pozniej udalismy sie na zwiedzanie okolicy tzn. oni zwiedzali, mi juz sie to znudzilo :p Odwiedzilismy kilka sklepow, gdzie kazdy cos kupil, tylko nie ja - nie cierpie zakupow, wiec musze miec ogromne checi, zeby isc na shopping.




A poza tym moja hostka nie zaplacila mi za poprzedni tydzien, wiec bede musiala sie jej upomniec (a tak bardzo nie chcialam tego robic)



A z takich nowosci, to na listopad mam zabookowany bilet do St Louis, MO. Lece z malym do jego ojca. Rewelacja..

2 komentarze: