9/27/2010

Nowe znajomosci :)

Tym razem, pomijajac piatek, weekend byl koncertowy. :)

Piatek spotkanie z ogromna grupa polakow -mialy byc 2dziewczyny, wyszlo wiecej :p Bar a pozniej zgrzewa piwa i picie w publicznym miejscu. I like it!:D Zakazany owoc smakuje najlepiej (dzieki temu alkohol znudzi mi sie nieco pozniej czyt. studia)
Oczywiscie reszte (10piw) trzymam przykryta ciuchami. W szufladzie. :D

Sobota - JAZZ Festival. Zabrala mnie na niego Paula. Nie znajac nikogo mialysmy grupe 30osobowa. Paula napisala do 3 couchsurferow - wszyscy odpisali i stawili sie na miejscu wraz ze swoimi znajomymi. Kazdy byl inny i to w tym wszystkim bylo najpiekniejsze :)

Spedzilysmy milo czas jedzac zakupione przeze mnie winogrona i truskawki (ktore zrobili furrore:D) i sluchajac wspanialej muzyki jazzowej. Mimo tego, ze nie przepadam za jazzem, na zywo muzyka brzmiala cudownie. Ludzie tanczyli, spiewali, klimat niesamowity. I to mi sie tu podoba - ludzie w wieku dajmy na to 70lat tancza i bawia sie lepiej niz mlodziez :)
Nie bylabym soba, gdybym nie zrobila czegos glupiego, wiec udalo mi sie wyladowac na scenie! :D
A gdy z niej zeszlam (razem z Paula) podeszla do nas kobitka i powiedziala, ze bylysmy niesamowite. haha, fajnie:D
Do tego zlapalam choinkowe korale i lapke do drapania sie po plecach :p Szal cial!:D

Wieczor zakonczylysmy chodzac po Chinatown w poszukiwaniu taniego.dobrego miejsca do zjedzenia i znalazlysmy. 5.75$ i obiad jak tralala. Przysiegam -nie pamietam kiedy ostatnio bylam tak zapchana. Nie wiem czy czegos tam dosypali, ale czulam sie jakbym byla po brzegi wypchana. tzn po boczki. :p


A niedziela przyniosla ze soba cudowny koncert Boston Pops. Sluchajac na zywo soundtrackow ze Star Wars czy Harry'ego Pottera w oryginalnym wykonaniu - bezcenne. Czulam ciarki na calym ciele. Byli Niesamowici!!!!
Mam nadzieje, ze uda mi sie jeszcze ich uslyszec:)

Po koncercie wybralam sie z Polkami do Quincy Market na Starbucksowa kawe. Bylo zimno (pierwszy zimny dzien od...hmmm..od dawna) wiec oczywistym bylo kupienie cieplego napoju. Ku mojego rozczarowaniu dostalam mrozona kawe. Doslownie zakup dnia. (ale skonsumowalam ja do ostatniej kropli, gdyz zabierala sladowe ilosci czekolady:D)

Mimo wchlaniania gripexa i fervexa, weekend zaliczam do udanych. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz