4/26/2011

"Harvard was a kind of luxurious afternoon. "

Wrocilam do Was! Wiem, ze ta przerwa byla naprawde dluga, ale musicie mi wybaczyc. Kurs w calosci mnie pochlonal przez co ostatnie tygodnie nie nalezaly do najbardziej ekscytujacych. Praca, nauka, zle samopoczucie.
Wszystko ma kres i w tym przypadku - na szczescie i to dobieglo konca.
Z racji, ze ten kurs odegral niemala role w moim zyciu, postanowilam go wyroznic i poswiecic mu odrebna notke.

HARVARD EXTENSION SCHOOL



Prywatna uczelnia wynaleziona w 1910r. przeznaczona dla uczniow wszelakiego pokroju - od ludzi posiadajacych swiadectwo ukonczenia liceum (czyt. mnie:)) po tych z wiekszym zasobem wiedzy i doswiadczeniem - prawnikow, lekarzy, aktorow, profesorow, managerow..


Harvard slynie z wysokiego poziomu nauczania i idac na 'placement test' mialam ogromne obawy, ze sie nie uda, ale zrobilam wszystko co w mojej mocy i dwa miesiace po napisaniu testu siedzialam na zajeciach.

Pierwsze zajecia - zapoznanie z kolegami z klasy, programem nauczania i.. do roboty! Tam nie marnuje sie czasu nas glupoty. Kazda minuta jest perfekcyjnie zagospodarowana.
I tak po dwoch godzinach pracy profesorka uswiadomila mnie, ze nie ma mnie na jej liscie. Przestraszylam sie, ze zrobili pomylke i nie zakwalifikowalam sie na kurs, lecz na szczescie okazalo sie, ze to tylko i wylacznie moja wina, gdyz... pomylilam klasy!
Po lunchu przenioslam sie do Mojej grupy i musze powiedziec, ze ciesze sie, ze trafilam na takich a nie innych ludzi i na takiego nauczyciela.

Mury uczelni przekraczalam kazdej soboty

Zajecia odbywaly sie od 10am do 3pm. Wydawaloby sie niewiele i moglibyscie pytac: "Co ona robila przez caly tydzien, ze nie miala na nic czasu?"
Nie zapominajmy, ze to Harvard. Ilosc i jakosc/rozbudowanie zadania domowego byla na tyle wielka, ze tydzien to czesto bylo za malo.

Techniki nauczania roznia sie niesamowicie od tych, ktore do tej pory poznalam.
Celem tej uczelni jest zlamanie barier: uczen - nauczyciel.
I wszedzie panujacego pojecia: pierwsza lawka mowi - ostatnia milaczy.
Dlatego podczas zajec tworzylismy okrag i tym sposobem pozbylismy sie podzialow.
Najslynniejsze byly Harkness Discussions, podczas ktorych KAZDY mial Obowiazek cos powiedziec. Ci, ktorzy byli wstydliwi badz nie chcieli rozmawiac tworzyli odrebne kolko, w ktorym mieli omowic inny temat. Czesto my sami zadawalismy im pytania, aby zmusic ich do wyrazenia wlasnej opini.
Inny temat - inna forma debaty. Fishbowl Discussion - jak sama nazwa wskazuje - lowimy!
Dwa male okregi, ludzie wewnatrz prowadza konwersacje, a ci na zewnatrz monitoruja ich jezyk wypisujac kazda najmniejsza pomylke. Kazdy ma swojego, prywatnego "Language monitor", wiec jak sie domyslacie, znow Kazdy musi sie wypowiedziec.

Byly prace w mniejszych grupach - wygloszenie krotkiej prezentacji/podsumowania prac w grupach.
Cwiczenia gramatyki i wymowy.



Slownictwa



Przygotowywanie prezentacji i wyglaszanie przed klasa.
Jednym slowem - nie nudzilismy sie.

O czym dokladnie dyskutowalismy?
O WSZYSTKIM.
Temat przewodni wiosennej sesji: COMPASSION.
Na sam widok tego slowa niedobrze mi sie robi. Szukalismy tego uczucia w Edukacji, Polityce i Srodowisku.



Wiele artykulow do czytania,

sluchania wywiadow,

pisania esejow.
tutaj wazny byl kazdy najmniejszy szczegol

Rowniez dostalismy do przeczytania ksiazke - nowela. Przyznaje sie bez bicia (acz powinno byc), ze nie przeczytalam tej ksiazki w calosci. Byla tak nieznosna, ze po prostu nie bylam w stanie jej czytac.
Nawet zabralam ja ze soba na Floryde, gdzie przeczytalam zaledwie kilka stron..


Na zakonczenie kursu mielismy przygotowac CAPSTONE, czyli ostatnia prezentacje podsumowujaca nasza 11-tygodniowa nauke czyt. zbyt duzo do pisania, a do wygloszenia wylacznie 7-10min.
Nie chwalac sie, moja przemowa byla.. najlepsza z wszystkich wygloszonych. (ach ta skromnosc)
Za kazdym razem po wygloszonej prezentacji dostawalismy komentarze od innych i profesorki.
(tutaj po wygloszeniu CAPSTONE)


Po prezentacjach przystapilismy do ostatnich testow, ktore przyznaje -byly trudne. Nawet bardzo.
Wyniki powinny pojawic sie niebawem, lecz ja juz teraz jestem szczesliwa, ze zakonczylam kurs.


Zapewne wielu z Was nurtuje pytanie jak wysoko ceni sie Harvard. Powiem tak -ceni sie:)
Za te przyjemnosc zaplacilam prawie 1000$. Sam Placement Test kosztowal 50$.
Do tego pomoce naukowe. Te dwie skserowane ksiazki to rownowartosc 55$
plus Nowela (uzywana) prawie 14$.
Dojazdow oraz kosztow drukowania papierow nie wliczam. Uzbieralo mi sie troche tej makulatury

Splukana doszczetnie, wykonczona psychicznie;
Ulga, ktora poczulam po napisaniu testow byla nie do opisania.
Wielkie poswiecenie, wiele nieprzespanych nocy i ominietych spotkan ze znajomymi.

Lecz doswiadczenie, jakie zdobylam uczac sie na Harvardzie - BEZCENNE.

Ciesze sie ogromnie, ze podjelam te decyzje. Warto Warto Warto.

11 komentarzy:

  1. Zazdroszczę Alinko, zazdroszczę! Uczyć się na Harvardzie to pewnie nie tylko korzyści i duma ale i prestiż, haha :P Może i mi się kiedyś uda dobrnąć do takiego poziomu językowego, a marzy mi się, oj baaardzo :)A teraz polecam Ci znaleźć trochę wolnego czasu i.. pójść na imprezę! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę, to musi być niezłe przeżycie i doświadczenie. Nie myślisz o tym by zostać tam na studiach skoro Ci tak dobrze idzie? słyszałam o wysokich zapomogach dla studentów.
    Pozdrawiam :)
    Wiola (Insula-forumAP)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aisling - Z umiejetnosciami jezykowymi to bym az tak nie przesadzala. Wciaz mam nad czym pracowac. Jak to nasza Profesorka powiedziala, aby smigac po angielsku potrzebujemy 5-10lat. Rzeklabym, ze ten kurs to takie podstawy.
    A na impreze rzecz jasna pojde. A co! :)

    Wiola - z wielka checia bym tu poszla na studia. Niestety nawet z zapomoga,stypendiami (o ktore w gruncie rzeczy nie jest tak ciezko) musisz miec spora sumke na koncie.
    A poza tym jest juz za pozno, aby aplikowac na te lepsze uczelnie. Moze kiedys w przyszlosci:)

    OdpowiedzUsuń
  4. wow! nieźle. może też tam się wybiorę. a jak wyglądał ten wstępny egzamin?

    OdpowiedzUsuń
  5. ach... a masz już dwa kredyty, czy jeden?

    OdpowiedzUsuń
  6. Egzamin wstepny odbywal sie w duzej, audytoryjnej sali. Test sklada sie z 3 czesci - sluchanie i odpowiadanie na pytania, druga czesc to slownictwo (to jest najbardziej podchwytliwe i uwazalam te czesc za najtrudniejsza) i do tego czytanki i pytania do czytanek. Wszystko A.B.C.D
    Ogolnie wychodzi 30sek/minuta na jedno zadanie.
    A na pierwszej lekcji piszesz esej, zeby potwierdzic, ze zakwalifikowalas sie do dobrej grupy.
    Za kurs na Harvardzie dostane 4kredyty. Kolejne juz sa w drodze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. a do zrobienia są dwa, nie? czyli robisz więcej?

    a w ogóle jakie miasta mi polecasz, gdzie mogłabym wyjechać?

    OdpowiedzUsuń
  8. W CC obowiazkiem jest uzyskanie 6ciu kredytow badz 72h.
    Jesli chodzi o miasta, to niestety nie potrafie Ci doradzic. Wiele zalezy od tego jakie masz usposobienie. Dla jednych Boston jest cudnym miejscem (prawda, ma cos w sobie), a inni odnajduja swoje szczescie na Florydzie badz w CA, nie gardzac Chicago i oczywiscie Nowym Jorkiem.
    Ja gdybym mogla wybrac jeszcze raz, z pewnoscia pojechalabym tam, gdzie cieplo :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Twoja dzisiejsza a notka skłoniła mnie do przemyśleń na temat studiowania w US:)poszukałam co nieco w internecie by nie iść na łatwiznę.

    Doszłam do następujących wniosków by dostać się studia trzeba zdać SAT I i SAT II (biorę pod uwagę tylko uczelnie które oferują stypendia a te mają wymagania).

    Jak myślisz czy przez AuPair jest w stanie zdać te egzaminy. Zwłaszcza chodzi mi o poziom języka angielskiego? Czy ważniejsza w tym egzaminie jest gramatyka czy słownictwo? Można ten egzamin w jakikolwiek sposób porównać do FCE lub CAE?

    Z tego co dowiedziałam się na temat SAT II matematyka i fizyka jest zdecydowanie łatwiejsza niż w Polsce.

    Z góry dziękuje za odpowiedź.
    Wiola

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiola... ja też będę nad tym myśleć... aaaale mam marzenia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratulacje Kochana! az milo sie to czytalo a wiedze na pewno sie przyda i zaowocuje! :) normalnie zazdroszcze Harvardu w papierach ach :)

    Buzka!

    K.

    OdpowiedzUsuń