3/11/2011

a wszystko toczy sie wokol NICH.

Czas powrocic ze strefy wilgotnych klimatow zwrotnikowych do chlodniejszych morskich umiarkowanych. Uwierzcie, ze nie bylo mi latwo wysiadac z samolotu i stawiac pierwsze kroki na bostonskiej, osniezonej ziemi.
Wrocilam do szarej, mroznej codziennosci w Newton. Nie wspominalam o tym na blogu, ale jakis miesiac temu zmienilam rodzine i przenioslam sie na obrzeza Bostonu. Mieszkam teraz w miasteczku dla snobow, gdzie walka na "fancy house" toczy sie nieustannie. Im wiekszy, tym lepszy!
Troche brakuje mi czasu na "rekreacje". Praca i nauka wypelnia kazdy dzien, jedynie po 3pm. w sobote moge zlapac oddech i nabrac sily na kolejny tydzien.
A oto jak wyglada moj "oddech":
Jesli swietujemy czyjes urodziny, to swietujemy co najmniej dwa razy w ciagu tygodnia. W tym przypadku byly to 21sze urodziny Daniego! Dostal tradycyjne polskie lanie, a ja oczywiscie musialam cos spsuc, no i spsulam:

Zrobil dla nas tradycyjne hiszpanskie danie (o ile sie nie myle, bylo to smaczne Escarole)



Nie zabraklo typowo polskiego motywu.
Emrah w roli babuszki:

Dalismy Danielowi prezent - ksiazke, w ktorej niemal na kazdej stronie ktos sie wpisal. Kazda strona zawierala cos innego
"Lista najbardziej romantycznych piosenek", "Najlepsi artysci jazzowi", "Najpiekniejsze cytaty z piosenek", "Pozytywne piosenki" i wiele, wiele innych swietnych muzycznych propozycji/zagadnien/ciekawostek.

Impreza nie bylaby impreza, gdyby zabraklo tradycyjnego motywu zapoczatkowanego przez Jasona. Wszyscy tesknimy za nim niemilosiernie!
Tradycyjne podnoszenie na rekach. (czesto przeradzajace sie w podrzucanie, rzucanie z rak do rak, turlanie, hopsanie, a w ekstremalnych przypadkach wywrocenie delikwenta do gory nogami)


Zagralismy w gre "I have never ever....", ktora polegala na czytaniu/badz wymyslaniu pytan i SZCZERYM odpowiadaniu na nie.
Niektore byly dosc intrygujace, inne wstydliwe, krepujace, a czesto glupie.
Szkoda mi tylko tej dziewczyny
Tego chlopaka
ktora w ciagu 5minut gry dowiedziala sie o nim wiecej niz przez caly kilkumiesieczny zwiazek. :)

Nie zabraklo wyzwan
i seksualnej "kcicy"
Wyzwanie to wyzwanie:

Adam, Olaf i Elena

Niektorym zatwardzenie nie pozwalalo cieszyc sie chwila

Inni za bardzo sie rozkrecili

A wszyscy milo spedzilismy ten niedzielny wieczor

Godzina snu i "sruuuuu" na sniegu, na srodku chodnika, w trampeczkach, z torba na ramieniu, a wszystko po to, by zlapac pierwsze T, busa, T i busa by dotrzec na lotnisko, z ktorego w poniedzialkowy ranek wylecialam na FORYDE!

the T - Porter Square

1 komentarz: