10/31/2010

..in the middle of nowhere.


Przepraszam za moja nieobecnosc na blogu, ale najnormalniej w swiecie nie mialam ochoty pisac.
Caly tydzien mialam wolny, ale nie wykorzystalam go tak, jakbym chciala. Jakos brakowalo mi energii. Troche sie pozmienialo w moim zyciu, ale nie o tym teraz mowa.


A o czym? O tym, o czym wszyscy gadaja: Halloween!



Moje pierwsze typowo amerykanskie swieto mam za soba.
Piatek: domowka u Jeffa. Jak dla mnie lesbian party. Nawet muzyki nie bylo. Jedynym normalnym osobnikiem okazal sie Smerf. :p
Zmylysmy sie ok 12.30. Normalnie suuuper impreza. Zrekompensowalysmy sobie wieczor genialnym lunchem i piwem w Sligo. Naprawde potrzebowalam zjesc cos normalnego. Nie wiem czy wspominalam, ale w mojej rodzinie jedyne na co moge liczyc, to mrozonki, a przez ostatni tydzien zawartosc lodowki ograniczala sie do 1jajka, mleka i masla. Aaaa, no i troche sera bylo. Fajnie, nie?

(moj maly)

Kontynuujac.. Wieczor zacza sie obiecujaco. Czekajac na Elene i nasz transport podszedl do nas jakis koles, jak sie pozniej okazalo Polak. Bardzo sympatyczny, ale chyba byl zbyt bardzo podekscytowany tym, ze moze wreszcie pogadac w ojczystym jezyku i troche sfiksowal.
Z opalow wyciagnela nas Elena. Przyjechala z Danim (z jego strony iskrzy niemilosiernie; z jej?-jeszcze nie wiem:p), Nikolasem i driverem, ale jej imienia nie pamietam.
6osob w samochodzie. Troche tloczno, ale milo.
Po kilkunastu(dziestu) minutach krazenia i szukania miejsca, znalezlismy sie w miejscu, do ktorego zmierzalismy.
W srodku niczego. W lesie.
Halloweenowe party w lesie, brzmi fajnie, nie? No bo bylo fajnie!
Mega ognisko, mnostwo ludzi poprzebieranych w przerozne kostiumy (wg mnie Dani w stroju babci pobil wszystkich:p)
Przynioslysmy polska wodke, ktora przez nieuwage zostawilysmy na stoliku, wiec domyslcie co sie z nia stalo.

Nagralam mnostwo filmikow, zrobilam tez troche zdjec. Nie opisze dokladnie przebiegu tego ogniska, bo mi sie nie chce. Ale musicie uwierzyc na slowo, ze bylo super! Druzynowe picie piwa na czas, skakanie w ogien i rozmowy rozmowy rozmowy.
Najwieksza atrakcja dla amerykancow bylo..uwaga uwaga... sikanie w lesie!!!!
Przysiegam, jak uslyszalam od 24 letniej osoby: "Wlasnie pierwszy raz sikalam w lesie", to doslownie mnie rozbroilo.
A pozniej pytania: " Sikalas kiedykolwiek w lesie?" Przysiegam, malo sie nie zaszlam ze smiechu :D
Czujac sie najbardziej trzezwa z calego towarzystwa, gdy wszyscy juz poszli spac, ja zostalam z (pijanym) wlascicielem posiadlosci, jego znajomym gejem i Nikolasem, francuzem, ktory byl tak pijany, ze nie wiedzial juz co ze soba zrobic. Efekt koncowy jego wyczynow: skrecona i oparzona kostka. Koles, ktory zna Gombrowicza naprawde musi (i ma) miec nie pokolei w glowie.
A wiec zostalam do konca czyt. do 5, posprzatalam caly las, tzn. wszystkie kubki, telefony, stroje, plecaki.. doslownie wszystko :p

I poszlam spac do domu wlasciciela, ktory osobiscie bardzo mi sie podobal.
Rano wszyscy zgromadzili sie w salonie (w ktorym spalismy) i pijac sok pomaranczowy (rozlewajac go rowniez -- nie bylam jedyna ktora to zrobila. Cris mnie uprzedzil:D) zajadajac znalezione slodycze, smialismy sie, zartowali i wrocili do domu. To byl naprawde udany wieczor/noc/poranek.
Oczywiscie chyba nie musze wspominac, ze praca w dniu dzisiejszym nie nalezala do najprzyjemniejszych. :p
Aczkolwiek ludzie na ulicy byli zaskakujaco mili, usmiechnieci i wiele osob po prostu mnie zagadywalo. Zostalam rowniez otoczona przez brydage ninja paradujaca po ulicy, ale niestety nie udalo mi sie wysepic cukierka od ludzi stojacych na ulicy. Widocznie jestem na to za duza... buuu :(


Ale co tam, zamiast spac, ja wychodze do ludzi.
Zly humor mnie dpadl, wiec trzeba go jakos zwalczyc. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz