1/05/2011

I want it that way!

Pierwszy raz Sylwester spedzilam w calkowicie odmienny sposob. Nowy Rok w Nowym Jorku na Times Square.

Podczas podbytu w NY zatrzymalismy sie na Long Island, co znaczy, ze musielismy wsiasc w pociag, aby dotrzec na Manhattan.


Zaczelismy od wypicia zdrowia za Nowy Rok (ten w Polsce)

Gdy w piatkowe popoludnie (ok5pm) dotarlismy do centrum, okazalo sie, ze wszystkie wejscia na TS zostaja zamykane. Biegalismy od ulicy do ulicy, aby znalezc choc jedna, ktora moglibysmy sie dostac jak najblizej 42street na 7ave. I w ten oto sposob, jakims cudem udalo nam sie wyladowac na 50 ulicy (co znaczy,ze przebieglismy 12 w ciagu 20min.)

Ludzie byli wszedzie, doslownie wszedzie. Tego wieczoru na Times Square swietowalo milion osob, a w calym Nowym Jorku 48.6 milionow. (nowy rekord)

Bylo zimno, a stanie w miejscu przez 7h nie nalezalo do przyjemnych ni atrakcyjnych czynnosci. Oczekiwanie urozmaicalo cogodzinne odliczanie do Nowego Roku w kazdej czesci swiata. Milo a zarazem dziwnie bylo odliczac do polnocy w Polsce :)


Mowiac o zimnie.. Jak powszechnie wiadomo, na Times Square nie mozna wnosic napojow alkoholowych ni plecakow.
Jak wiecie, kreatywnosci nam nie brak. Oto, czego uczy Ameryka:

Zabralismy 3litry "100% orange juice" :)


Caly wieczor towarzyszyla nam TOSHIBA!


Oczekiwanie ciagnelo sie w nieskonczonosc. Tuz przed polnoca, na telebimie, zobaczylismy zespol wygladajacy jak Backstreet Boys i wtem zza plecow slysze: "Heyy! I can't hear you but I see you! Ooo, Nick! I love you!"
Sposob, w jaki ten punk o nich mowil, byl genialny!
Po czym nagle zaczal spiewac!... "You are my fire, The one desire..."
I nagle okazalo sie, ze kazdy stojacy tam czlek, wlaczal sie w spiewanie. Niby siara, a slowa kazdy zna.
11.44 wszyscy spiewaja: "I want it that way! TELL ME WHY!?" :D

Koncowe odliczanie, okrzyki radosci, fajerwerki - witamy Nowy Rok! Ludzie oszaleli!
Wszyscy, z ktorymi rozmawialam, byli tam pierwszy raz.
Ciekawe przezycie, ale wiecej bym tego nie zrobila. Stanie w miejscu przez X godzin, aby zobaczyc spadajaca z wiezowca kule, jakos mnie nie kreci. Zwlaszcza, ze .. nie widzialam momentu, w ktorym spadala! Trzeba nazywac sie mna! :D



Pierwsza rzecz, jaka zrobilismy po polnocy:

Kawalek pizzy za 3$ na Manhattanie. (dodam tylko, ze nie lubie pizzy, lecz bylam tak glodna i przemarznieta, ze kupilam i zjadlam) W tle moje ukochane sushi, ktore tego wieczoru bylo za zimne, by je zjesc. :)

Pozniej, razem z Paula, jakims cudem zebralysmy wszystkich znajomych (uwierzcie, nie bylo to latwe) i z wielka ... zloscia (ja i P.), pojechalismy na domowke do Brooklyn'u, gdzie wypilismy zdrowie za Nowy Rok.
Caly ten wyjazd od poczatku do konca byl mega zakrecony. Bieganie po calym Manhattanie, szukanie znajomych, metra; przemieszczanie sie wsrod milionowych tlumow..
Mowia, ze "Jaki Sylwester taki caly rok". Wierze, ze nie zabraknie w nim przygod. :)


Ponadto, idac jedna z Nowojorskich ulic, natknelysmy sie z Paulina na jakiegos slawnego kolesia. Fajnie jest zobaczyc kogos slawnego i nie wiedziec kim jest :D


Przez ok.30/40min. na ekranie widnial ten napis:

Gdy nadjechal pociag, na stacji wszyscy zaczeli wiwatowac. Radosci nie bylo konca.


Noworoczny poranek na stacji metra, w oczekiwaniu na powrotny pociag do Long Island.

Zupa rybna.
Port Washington:


Mike od zawsze zwykl robic rozne, dziwne rzeczy (droga powrotna).


Do mieszkania wrocilismy o godz. 7.20. Zmeczeni zasnelismy natychmiast, na okolo 4h..



*** W tej notce nie zawarto wszystkiego co bylo planowane, pominietych zostalo wiele komicznych (i mniej) sytuacji.
'Streszczenie' i tak wyszlo nad wyraz dlugie, dlatego teraz namawiam do chwili relaksu przy tej jakze pieknej piosence:

BSB


CDN..

1 komentarz: