12/03/2010

Bardzo w skrocie.

Ostatni tydzien:
Soboa : "au pairs" party. Kilkanascie dziewczyn - 3facetow. Wszyscy po niemiecku. Rewelacji brak, ale przynajmniej kinder czekolada swiezo importowana z Niemiec - grzechem bylo sie na nia nie skusic. :p


A tu z Carmen (znalam ja juz wczesniej, fajna babka):


Katherina mieszka w piwnicy - ma wylacznie do swojej dyspozycji salon z kuchnia, lazienka i katem w ktorym stoi lozko. Aha, zapomnialam o silowni zaraz za drzwiami. Nie mieszka z dzieciakami tylko z ich ojcem. Moj pokoj to 1/8 tego, co ona ma. No coz, nie wszyscy maja tak fajnie jak ja :D



Niedziela:
Polska dzielnica, nie zalapalam sie na msze- jedynie na probe choru -pozwolcie, ze nie skomentuje.
A o godz. 1pm obiad w Polish Cafe z kolega poznanym w sobote (rowniez au pair). Golabki byly takie o, ale danie Michaela, czyli polska kielbasa z kpusta, bylo dobre. Mila konwersacja, acz modlilam sie, zeby jak najszybciej sie zmyl. Na moje nieszczescie zostal ze mna az do 4 -wtedy to paleczka zostala przekazana Pauli, z ktora poszlam na kawe do Starbucksa, gdzie siedzac przy barze poznalysmy kelnera, ktory dal nam gratisowa kawe -dodam tylko, zebyla nieziemsko pyszna! A owy chlopak byl bardzo sympatyczny (student teologii, osoba przeprowadzajaca jakies badania w tematach teologii. Mily i wyedukowany:D)
Wieczor zakonczylam w "The Tap" (standardowo), gdzie zawarlam kolejna znajomosc. Tym razem starszy gosc -Muzyk, artysta pracujacy dla teatru. Jest wizytowka czyli wejsciowe mam za darmo, fajnie, nie?
Ten wieczor byl bardzo udany, spedzony ze znajomymi (ktorych przypadkowo poznalam miesiac temu)

1 komentarz:

  1. No to widze ze życie towarzyskie Ci kwitnie - dobrze! trzeba sie urywać od tego wszystkiego i żyć na całego, ale musze przyznać że jak czytam te pozytywne Twoje posty, to kurde zazdrość zżera człowieka.. ;] do tego u Ciebie cieplutko , a u mnie -5 :( Trzymaj się! :*

    OdpowiedzUsuń