8/02/2010

Randez vous with visa officer

Bez odwrotu. Wiza została przyznana :)
A zaczęło się to wczesnym rankiem. Wstałam o godzinie 6, gdyż nie mam w zwyczaju wylegiwania się w obym miejscu (spałam u koleżanki)
Wizytę miałam umówioną na 8.30, na miejscu byłam już o 7.12. Chyba nie trudno sie domyślić, że byłam pierwsza :p Oczywiście przeszłam całą ulicę Stolarską nie zauważywszy Konsulatu USA (wstrętny konsulat bądź ambasada niemiecka od razu rzuciła mi się w oczy, tak samo jak panowie ochroniarze)
więc wróciłam i grzecznie zapytałam pana z Security co gdzie jak i o której. Oczywiście całe G. wiedział,więc po prostu czekałam. Powoli zaczęli schodzić się ludzie, a gdy wybiła godzina 0, ni stąd ni zowąd podchodzi koleś, który na samym wstępie zakomunikował, że będzie sprawdzał dokumenciki. Nakazał ustawić się po jego prawej stronie. Ale że z Polaków są tępaki, to wszyscy ustawili się po jego lewej stronie -a swojej prawej. Co za ludzie... tzn raczej okrążyli go w kółko, bo każdy chciał się dopchać. Po sprawdzeniu dokumentów dostałam od pana numerek.
Nie zgadniecie jaki?
Dokładnie tak --> 13!! :D lepiej nie mogłam trafić. Więc od razu wiedziałam, że wszystko będzie ok :) I tak też było :)
Wszystkie kontrole przeszłam pomyślnie, później to dłuuugie czekanie na zostawienie odcisków, aż wreszcie poczekalnia i nerwowe wpatrywanie się w wyskakujące numerki.
Od tego siedzenia w klimatyzowanej (naprawdę była KLIMATYZOWANA) sali, aż mnie dreszcze z zimna przechodziły. Na szczęscie cały czas oczekiwania umilałam sobie rozmową z poznanymi przed wejściem dziewczynami. Obydwie były z moich okolic i jadą do USA, żeby kontynuować naukę (były po 1liceum)
Po niecierpliwym wyczekiwaniu wyświetliła się moja szczęśliwa 13nastka i stanowisko nr 2.
Konsul zaczął do mnie mówić łamanym polskim, kazał odcisnąć palec -ledwo co go zrozumiałam :p A później zaczął pytać -bez żadnego cykania się, od razu po ang:
-jako kto wyjeżdżam
-kim są rodzice do których jadę
-ile dzieci pod opieką
-czy opiekowałam sie dziećmi i jak długo
-czego zamierzam się tam uczyć
-jak długo mam zamiar zostać
-czy mam rodzinę -odpowiedziałam, że nie, ale że mam jakąs tam daleką od strony dziadka bla bla bla..nawet nie słuchał, powiedział OK i pytał dalej :D hah:D
Było jeszcze jedno pytanie, którego nie zrozumiałam i do tej pory nie wiem o co mu chodziło, ale powiedziałam 'tak', bo widziałam w jego oczach, że o tą odpowiedź chodziło :D (ale chyba pytał czy dostałam kartkę z numerami, pod które powinnam dzwonić w US)
Rozmowa przebiegała tak szybko, że nawet nie zdążyłam się przyglądnąć kolesiowi :D
Wpatrywałam się jedynie w kartkę, na której coś sobie mazał :D
Wchodząc tam, wiedziałam, że dostanę wizę. Byłam jakoś tak wewnętrznie spokojna. A jak już zaczął zadawać mi pytania, to byłam pewna, ze są to tylko retoryczne pytania. :p
'Paszport odeślemy i ..GOOD LUCK!!'
Wybiegłam z konsulatu w skowronkach i przeszłam przez caluteńki rynek, aż do tramwaju, z ogromnym bananem na ustach. I zdałam sobie sprawę z tego, że Polacy sa straszni! Nikt nie był w stanie odwzajemnić mojego uśmiechu!
Ale usłyszałam piękne Bonjour! I "czszcześć" od rudowłosego obcokrajowca. :P
Wówczas zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo chcę jechać do Stanów...:)

Nareszcie mogę z ulgą odetchnąć i...zacząć się pakować!! :D
W końcu zostały mi tylko 2tygodnie.
Nie wiem jak ja to wszystko ogarnę. Moja mama już wymiękła.. :D

2 komentarze:

  1. haha... też tak miałam (z pominięciem rudowłosego ;)! cóż, Polacy nie lubią się uśmiechać, ale tylko Ci którzy całe życie byli w Polsce - jak już raz wyjedziesz na trochę dłużej to wchodzi w nawyk uśmiechanie się, bycie uprzejmym itp. ;)Ale u nas nadal szokuje kiedy ktoś obcy zagada Ciebie na ulicy lub choćby uśmiechnie (a nie jest zboczeńcem czy tanim podrywaczem). Kiedyś może się to zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczeee nooo, trezba przyznać - polacy nie umieją sie zachować hahaha, alboo, zbytnio ich peszyłaś tym bananem na twarzy ;D
    Ale wiesz co? trzeba sie cieszycć i pokazywać że sie jest szczęśliwym ;D jak ja zdałam mature to chodziłam od ucha do ucha ze smailem, a tylko starsza babcia sie uśmiechnęła patrząc na mnie :P takze wszystko zależy od człowieka ;D Ejjjjj kobieto, tu już za chwile lecisz: hen hen daleeeeeekooooo :)

    OdpowiedzUsuń