7/15/2010

TAK.

Cały dzień przygotowywałam się do tej rozmowy. W pracy pisałam pytania na karteczkach, aby ich nie zapomnieć, myślałam nad odpowiedziami, jednym słowem zaangażowałam się w to maksymalnie. Nawet udało mi się wcześniej niż zwykle wrócić do domu.
Wróciłam, właczyłam kompa, posłuchałam chwilkę muzyki, żeby się zrelaksować po pracy i przygotować do rozmowy i .... ZASNĘŁAM! Jak sie obudziłam,to od razu włączyłam skype i tu zaczęły się schody. Internet przestał działać.
Próbowałam się podłączyć przez jakąś godzinę, aż w końcu dałam za wygraną.
Zdołowało mnie to. Wiedziałam jakie są amerykańskie rodziny. Miałam z resztą do czynienia z podobnym przypadkiem: nie odebrałam tel to dziękujemy Ci bardzo, szukamy dalej.
Bałam się, że w tym przypadku też tak może być, a nie chciałam stracić tej rodziny, dlatego pierwszy raz w życiu nie szkoda mi było ostatnich groszy na koncie i połączyłam się z netem przez tel. Napisałam Hostce wiadomość na FB.
Nie mogąc zasnąć i zadręczając się czarnymi scenariuszami włączylam Fb ponownie, aby napisać Jej jeszcze jedną wiadomość, patrzę, a tam odpowiedź od Hostki..
Oczom nie wierzyłam! Zobaczyłam to zdanie i od razu świeczki!

"I would like to invite you to Boston to live with me and care for Michael. "


Ja też byłam w szoku. :p

Oczywiście dopiero godzinę po tej wiadomości Internet się włączył. Pierwsze co zrobiłam, to weszłam na maila a tam:


Dear Alina,

I would like to invite you to come live with Michael and I in Boston. After reviewing numerous applications and interviewing many candidates, I have decided to extend the offer to you. Please write and call me as soon as you can.

Sincerely,
Jen and Andrew





TAK. Przyszły rok spędzę w Bostonie!


Wciąż to do mnie nie dociera i wiem, że jeszcze długo w to nie uwierzę :)

Moje marzenie wreszcie może się spełnić.... :)))

4 komentarze:

  1. a miałaś nie jechać... ;). No to pisz, że chcesz 23 do nich lecieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Elu, wirm, że miałam nie jechać. No ale co ja na to poradze... hah:D
    Chciałabym 23 i rodzinka też, bo im to na ręke przy przeprowadzce do Bostonu, ale nie wiem czy ja się zdąrzę z wszystkim uporać. Póki co praca, a później muszę jeszcze odfajkować wyjazd -co najmniej 5cio dniowy w moje kochane Bieszczady. I więcej czasu ze znajomymi, bo jeśli nie poświęce im go, będę miała wyrzuty, że wyjechałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie no jasne, rozumiem. haha...ale będziesz żałować, że nie byłaś w szkole ze mną jak przyjdzie Ci śpiewać z Niemkami ;). Taki żarcik... :D
    23 jest za niecałe 6 tygodni, więc raczej nie zdążysz. Szkoda. Ale fajnie, że masz rodzinkę :)

    OdpowiedzUsuń