11/21/2010

..came true!

Brak wewnetrznej motywacji do pisania. I nie tylko do tego, ale nie bedziemy sie zaglebiac w szczegoly.

Ostatni tydzien spedzilam w St Lou. Standardowo nic sie tam nie dzialo, ale tym razem nie przeszkadzalo mi to. Dlaczego?
Poniewaz polecialam tam dzien wczesniej niz planowalam. Pomyslicie: 1dzien wiecej w totalnym zadupiu.
Ja twierdze inaczej.

Oto co osiagnelam:

Spelnilam marzenie.


Wyladowalam pod scena, zlapalam wzrokowy kontakt z wokalista, uscisnal dlon.. Koncert byl cudowny!
Mnostwo nowych aranzacji, a co mnie najbardziej zaskoczylo, w srodku koncertu Jason zostal na scenie sam.
Piosenka na zyczenie. Jedno z najpiekniejszych uczuc w zyciu, gdy zaspiewal 'moje' "You and me".
Przed koncertem obiecalam sobie, ze bede stala pod scena, ze wokalista uscisnie ma dlon, a ponadto dostane autograf i zrobie zdjecie przynajmniej z liderem zespolu. Tak wiec po zakonczonym koncercie wyszlam na zewnatrz i wytrwalne czekalam na pojawienie sie zespolu. Niemalze umarlam z nudow, gdy nagle przed mymi oczyma ujrzalam spokojnie spacerujacego Krisa Allena i jego znajomych. Nikt z fanow sie nie ruszal. Pomyslalam: 'what's wrong with you?' i podeszlam do gitarzysty pytajac o autograf. Ten wielce zdziwiony z usmiechem na twarzy zamazial mi kartke i zadal standardowe pytanie: 'skad jestes?'
Jak inni zobaczyli co zrobilam, fala ludzi okrazyla Krisa proszac o autografy i zdjecia. Parodia.
(zwroccie uwage, ze nie podeszlam do Krisa, tylko do jego gitarzysty, haha:D)
Oczywiscie mi tez udalo sie zrobic z nim zdjecie.

(dodam rowniez ze podczas jego koncertu zlapalam kartke z lista piosenek, ktore grali i uscisnelam dlon tego oto poczatkujacego artysty. Kurde, powinnam jej nie myc przez najblizszy rok :D:D)

Po dlugim oczekiwaniu nadszedl czas na LIFEHOUSE.
Pierwszy wyszedl basista/2vocal Bryce Soderberg.
"Ona jest z Polski!
*Naprawde?
-Tak.
*co tu robisz?
-przyjechalam na koncert
*czemu st louis?
-a czemu Lifehouse?"


Po Bryce'u nadeszla kolej na gitarzyste. Ben Carey
Baardzo sympatyczny koles, a gdy uslyszal akcent zaczal ze mna gadac. Naprawde bylo milo.

Glowny wokalista/gitarzysta/autor tekstow kazal na siebie dlugo czekac. Wiekszosc ludzi zrezygnowala i udala sie do domow, ale ja wytrwale czekalam. Bylo juz grubo po polnocy, gdy nagle zjawil sie ON! Jason Wade :D
Gdy podszedl, zapytalam, kiedy przyjedzie do Polski, no i tak rozpoczela sie nasza rozmowa. Wszyscy bacznie sie nam przysluchiwali i mysle, ze po czesci zazdroscili, ze udalo mi sie zlapac z nim taki kontakt.
A zwlaszcza gdy sam zaproponowal: "GIVE ME A HUG!"
Chyba nie musze mowic, ze po tym spotkaniu bylam cala w skowronkach. Na sama mysl o tym wydarzeniu usmiech wyskakuje mi na ma pulchna buzke :p

Pamietam, jak szukajac z Paula urodzinowego prezentu dla kolegi natknelam sie na najnowsza plyte Lifehouse.
Slowa Pauliny: "A kup. Kiedys Ci ja podpisza"
Nie mylila sie. I ja rowniez wiedzialam, ze plyta bedzie bardziej wartosciowa niz kilka dolarow. Mam autografy. :)
(moge sprzedawac na ebay'u :D)


To wydarzenie uswiadomilo mnie w przekonaniu, ze jesli naprawde czegos pragniesz i Starasz sie to zrobic, wkladasz wysilek - to zawsze sie spelnia! Czasem nawet z nadwiazka :)


***nie wiem kiedy zmusze sie do napisania kolejnej notki. Ostatnio problemy zdrowotne zniechecaja mnie do tego, ale obiecuje, ze nadrobie wszystkie braki. Kiedys :)

Aha, i Ellu! Spoznione, wiem. Ale Wszystkiego Najlepszego!!! :)))

2 komentarze:

  1. lol dzięki :) Muszę się wybrać do Ciebie do Bostonu!

    OdpowiedzUsuń
  2. ale Ci zazdroszcze. NADAL haha po tych zdjeciach to juz w ogole... ja tez ich zobacze.. bo marzenia trzeba spelniac : )) kurcze ale zdjeciaaaa. Szczesciaroo Ty !!

    Buzia wielka :*

    OdpowiedzUsuń