11/25/2010

Pitcher in the Tap.

Noc before Thanksgiving uwazana jest za najbardziej pijatycka/imprezowa noc w roku. Nie wiedzialam o tym dopoki nie wyszlam na miasto. Wychodzac z domu z zamiarem pojscia na domowke/impreze pozegnalna nielubianej Agnese i spoznione urodziny kogos tam/ po drodze do T udalam sie na zwiady do NE (North End - miejsce, w ktorym mieszkam)
Wlasnie tam znajomi ochroniarze poinformowali mnie o tym, ze dzis spodziewaja sie tlumow. Hmmm.. impreza? Czemu nie!
Wolalam party w pubie anizeli domowke (dziwne? moze troche)
Lecz szczerze? Nie zaluje.
Udalam sie do mojego ulubionego pubu "THE TAP". Znam tam juz cala zaloge, wszystkich ochroniarzy i barmanow, a nawet czlonkow niektorych zespolow, ktore tam graja (dodam, ze zwlaszcza z jednym bardzo sie zzylam:))
Pomyslicie, ze codziennie imprezuje. A kuku! Wlasnie ze nie! Wystarczy miec gadane i byc otwartym na nowe znajomosci!
To jest klucz do sukcesu, a raczej do poznawania nowych ludzi.
Powracajac do dzisiejszej nocy: Pumpkin beer od przesympatycznego barmana i ogladanie meczu Boston Celtics. Z powodu braku miejsc stalam, a ze nic innego nie mialam do roboty to ogladalam koszykowke. Po kilkunastu minutach zauwazylam wolne krzeslo, wiec podeszlam do stolika, gdzie siedzialo trzech lepkow i grzecznie zapytalam,czy moge zapozyczyc owe krzeslo. Przytakneli, a ja zadowolona pomaszerowalam z krzeslem do baru. Ze wzgledu na brak miejsca gdziekolwiek! wrocilam do kolesi i zapytalam czy moge usiasc z nimi i dokonczyc piwo.
I w taki oto sposob spedzilam reszte wieczoru gadajac, spiewajac i pijac % z owymi chlopaczkami.
Okazalo sie, ze jeden studiuje film, drugi BIOLOGIE! a trzeci z zamilowania muzyk, od 4lat pracuje dla Apple. Niezle trafilam,nie?:D

Wieczorow takich, jak ten, bylo mnostwo. Ciagle poznaje nowych ludzi a przy tym milo spedzam czas - sluchajac DOBREJ muzyki!
Po dwoch tygodniach zastoju, "nicnierobienia" nareszcie cos ruszylo. Zmusilam sie do wyjscia. Dobrze, ze nie zostalam i nie zaczelam ogladac filmow... uff.

Chcialabym napisac o wszystkim, co sie wydarzylo w ostatnim czasie, ale najzwyczajniej nie mam na to ochoty. Wybaczcie:)
Dzis Thanksgiving. Dla mnie zwykly, normalny dzien, jak kazdy innny. Mielismy indyka w stl; tutaj hostka nie robi z tego parady, Czasem zaluje, ze nie mieszkam z prawdziwa rodzina. Brakuje mi tej jednosci, tego ciepla..
Coz.. pozostaje mi jedynie uroczysty obiad z couchsurferami na ktory zapewne sie wybiore.
A jak nie to ugotuje makaron z kluskami i tez bedzie. :)


btw1 moje talenty kulinarne sa niesamowite! W tym tyg gotowalam codziennie i nic nie przypalilam! Jestem z siebie dumna!
btw2 grypa zoladkowa za mna, lecz wciaz zoladek mowi nie jedzeniu. Jedynie toleruje duze ilosci czekolady!
btw3 noga wciaz kiepska. Jesli nie przejdzie mi do nastepnego tyg, z pewnoscia poswiece czas (i pieniase) i pojde do lekarza.

btw4 ide spac! Dzis mam WOLNE! :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz